5 sposobów, żeby nie zaproszono Cię na rozmowę o pracę

5 sposobów, żeby nie zaproszono Cię na rozmowę o pracę

 

Tydzień temu z sukcesem zakończyłam rekrutację Utalentowanej Wirtualnej Asystentki!

 

Na moje ogłoszenie odpowiedziało blisko 30 osób. Byłam zachwycona. Skontaktowałam się mejlowo z każdą z kandydatek, aby podziękować za udział w procesie albo zaprosić do kolejnego etapu. A było tych etapów 3.

 

  1. Przedstawienie się (w dowolnej formie)
  2. Rozmowa zapoznawcza
  3. Zadanie

 

To nie była moja pierwsza rekrutacja. Przez 20 lat zrekrutowałam setki osób i widzę, że mimo upływu czasu niewiele się zmienia. Najlepsze praktyki i najczęściej popełniane przez kandydatów błędy przy pierwszym etapie (aplikacji) są ciągle takie same. Dzielę się nimi, na wypadek, gdyby ktoś z was za niedługo miał aplikować o pracę swoich marzeń.

 

JAK APLIKOWAĆ O PRACĘ?

 

Przedstaw się rzeczowo i po ludzku

CV czy inna forma przedstawienia się to Twoja wizytówka. Jest jak opakowanie. Ma zachęcić rekrutującego do poznania Cię bliżej.

Mnie zachęciło do tego 6 kandydatek swoim:

  1. stylem komunikowania (szukałam osoby pozytywnej bezpośredniej, serdecznej, które odpowie na moje ogłoszenie, w stylu, w jakim je napisałam)
  2. zainteresowaniem przedmiotem mojej działalności (zrobiły test i podzieliły się ze mną swoim profilem talentowym; nie wymagałam tego, ale liczyłam na taką odpowiedź)
  3. pewnością swoich mocnych stron i świadomością tego, czego jeszcze muszą się nauczyć (nie szukałam ideału, ani omnibusa, ale osoby świadomej siebie i otwartej)
  4. przejrzystością prezentacji (wygrały te kandydatki, które wprost napisały, jaki jest poziom ich kwalifikacji w każdym obszarze, w którym poszukiwałam; miałam to wyłożone kawa na ławę)
  5. konkretem (załączyły link do swojej własnej strony, fanpejdża albo referencji i mogłam na własne oczy zobaczyć, na co je stać)    

 

Lekcja:

 

 

Zadaj sobie trochę trudu i „poczuj rekrutującego”. Za ogłoszeniem stoi firma, ale i człowiek.

 

Trzeba zatem wiedzieć co to za biznes, o co w nim chodzi, jakie są oczekiwania. I warto pisać po ludzku. Tak, żeby temu człowiekowi, który decyduje, co z twoją aplikacją zrobić, łatwo i dobrze się ją czytało. A jak jeszcze się przy tym uśmiechnie pod nosem, to masz zaproszenie do dalszego etapu jak w banku!

 

Bądź rozwiązaniem (nie problemem)

Jestem człowiekiem i naprawdę wiem, że każdy z nas ma jakieś problemy, potrzeby i na pewno nie jest ideałem. Ale pisanie o tym na etapie przedstawiania się to podcinanie sobie nogi!  

 

Przytaczam parę autentycznych wypowiedzi oraz moją ich interpretację, to co sobie pomyślałam jako przyszły pracodawca:

  1. „od miesięcy nie mogę znaleźć pracy” – myśl: dziewczyna nie jest skuteczna
  2. „aplikuję na mnóstwo ogłoszeń na portalach i ciągle nic” – myśl: „szuka ratunku, chyba na oślep”
  3. „mam małą córeczkę i chcę być z nią, blisko niej i zawsze dla niej” – myśl: „rozumiem, szanuję, ale co w takim razie z moimi potrzebami?”
  4. „jestem (i tu krótki opis sytuacji życiowej) – zainteresowało mnie to ogłoszenie. Jeśli myślisz, że mogłybyśmy razem pracować, to daj mi znać” – myśl: „hm, fajna osoba i chętnie bym porozmawiała przy kawie, ale do pracy???”
  5. „Bardzo podoba mi się to, co robisz, ale chciałabym zwrócić uwagę na błędy (…)” i tu kandydatka wylistowała kilka błędów stylistyczno -interpunkcyjnych z mojego bloga – myśl:” jak osoba o tak wysokiej potrzebie korygowania będzie odpowiadać na mejle moich nieidealnych klientek?! Też im będzie od razu zwracać uwagę?”

 

No wejdź na chwilę w moje buty, rekrutującej do swojego rozwijającego się biznesu. I bądź szczera: czy czytając taki wstęp, byłabyś zainteresowana współpracą?

A może masz ciekawe doświadczenia z przeprowadzanej rekrutacji? Podziel się ze mną i czytelniczkami.