Jak pokonać perfekcjonizm?

Jak pokonać perfekcjonizm?

Ach ten perfekcjonizm…

Wczoraj wypuściłam sponsorowanego posta, który w pierwszej linijce miał tak:

„Osiołkowi w żłobie dano, w jednym owiec, w drugim siano…”

Widzisz co napisałam? Ja nie widziałam przez tydzień, że popełniłam błąd. A nawet dwa. Bo liczba mnoga od żłób to ŻŁOBY, a jeśli osioł faktycznie miałby do wyboru zjeść siano albo OWCĘ, to pewnie by się tak długo nie zastanawiał.
Ten tekst plątał się po fejsbuku przez tydzień i dopiero dzisiaj jedna z czytelniczek zwróciła mi uwagę. Podziękowałam i zaśmiałam się, bo tak kuriozalny wydał mi się ten błąd. Oczywiście zaraz też weszłam w post i tekst poprawiłam.

Myślisz, że nie cierpię na perfekcjonizm?

Cierpię. Ale okazjonalnie i nie tak bardzo jak kiedyś. Bo perfekcjonizm to nie jest dążenie do zrobienia czegoś naprawdę dobrego. Perfekcjonizm to takie głosy z głowy:

„Na spotkaniu boję się zabrać głos. Myślę, czy to, co powiem, będzie dość mądre. Głos więźnie mi w gardle, a serce wali tak mocno, że nie słyszę, co mówią inni. Po spotkaniu mam kaca, że nic nie powiedziałam, a oni nic mądrego nie wymyślili”

„Boję się ruszyć, bo myślę, że jeszcze nie jestem dość mądra … dość dobra, dość inteligentna, dość przygotowana

„Muszę zrobić jeszcze jeden kurs i wtedy… (a kursów mam już zrobionych na ten temat pięć)”

„Poprawię jeszcze to. Dodam jeszcze parę obrazów, żebym się nie wstydziła. Bo przecież to ludzie zobaczą

„Za mało wiem… To nie dość oryginalne… To nic wyjątkowego… i kogo to wzruszy”

PERFEKCJONIZM łatwo rozpoznasz, uświadamiając sobie, co kryje się za twoim myśleniem:

Czy jest to dbałość o dobrą jakość, czy o to, co sobie pomyślą o Tobie inni ludzie? Kiedy w maju ubiegłego roku pisałam pierwszego posta na fejsbuku ogarniało mnie przerażenie. Spędzałam godziny na studiowaniu tego, co napisać, jak to napisać, jakim zdjęciem opatrzeć itd. itp. Wcale nie lepiej czułam się na LinkedInie, mimo że z tego narzędzia korzystałam już wcześniej, a i znajomych miałam tam więcej. Ręka mi drżała, gdy wciskałam „OPUBLIKUJ”. W ciągu dnia kilka razy sprawdzałam, edytowałam i poprawiałam swoje posty. Na kilka dobrych miesięcy „lajki” stały się wyznacznikiem mojej wartości.

To było ogromnie stresujące i frustrujące doświadczenie. Nie cierpiałam wchodzić na fejsbuka, bo to oznaczało natychmiastowy spadek nastroju. Odcięcie się od social mediów nie było jednak opcją, bo to dzisiaj podstawowe narzędzia komunikacji. Jak cię w nich nie ma, to jakby cię nie było wcale. A dla początkującego przedsiębiorcy NIEBYT nie wróży dobrej przyszłości. Cóż było zrobić? Trzeba było znaleźć na to sposób.

W radzeniu sobie z perfekcjonizmem pomogły mi 3 rzeczy

  1. Uczestniczki moich warsztatów, klientki i koleżanki, które pokazały mi jak dużą skalę ma to zjawisko
  2. Książki Brene Brown, a zwłaszcza ta o tytule „Z wielką odwagą”
  3. Praca na swoim, która okazała się najlepszym poskramiaczem perfekcjonizmu

Chcesz wiedzieć, co możesz zrobić?

Niestety tutaj zakończę ten wpis, zdając sobie sprawę, jak jest nieperfekcyjny. Ale muszę tak zrobić, bo potrzebuję czasu, żeby dokończyć moduł o PEREFKCJONIZMIE do programu AMBASADORKA TALENTÓW. Zapraszam serdecznie!

Poznanie swoich talentów może być początkiem pięknej i owocnej drogi na życie. Jednak może też być ślepą uliczką, jeśli z tej drogi nie usuniemy paru kłód. A jedną z nich jest właśnie perfekcjonizm.

A jak z nim u Ciebie?